Że nawet post na bloga tworzę tuż przed wyjściem z pracy!
Ale po kolei. Rano debata o stosunkach polsko-niemieckich. Z tego powodu przed 10.00 było trochę stresu - zupełnie niepotrzebnie! Wyszło fantastycznie i sprawczyni całego zamieszania, czyli autorka raportu na ten temat, nasza instytutowa ekspertka dr Agnieszka Łada może być z siebie dumna! Frekwencja była fantastyczna, a wypowiedzi panelistów naprawdę ciekawe. Nikt nie omijał kontrowersyjnych tematów - okazało się, że grunt do merytorycznej debaty jest bardzo dobry. W seminarium udział wzięli przedstawiciele zarówno niemieckiego jak i polskiego ministerstwa spraw zagranicznych.
Mój podziw wzbudził jednak kto inny: tłumacze symultaniczni! Zamknięci w kabinie tłumaczyli wszystkie wypowiedzi po polsku na niemiecki i odwrotnie. I to wszystko bez chwili namysłu. Ot tak.
Kabina tłumaczy. Respekt!
Wybiegam z sali jeszcze przed końcem seminarium, żeby nie spóźnić się na umówione spotkanie w TVP na Woronicza. Zachowywałam się jak nastolatka, pstrykając zdjęcia telefonem. No cóż, w słusznej sprawie.
Centrum dowodzenia...
...rodziną Domisiów! :-)
no i Pan Domiś we własnej osobie.
Uf, na tym bajkowym akcencie kończę. Wieczorynka się zbliża ;-)
Ale po kolei. Rano debata o stosunkach polsko-niemieckich. Z tego powodu przed 10.00 było trochę stresu - zupełnie niepotrzebnie! Wyszło fantastycznie i sprawczyni całego zamieszania, czyli autorka raportu na ten temat, nasza instytutowa ekspertka dr Agnieszka Łada może być z siebie dumna! Frekwencja była fantastyczna, a wypowiedzi panelistów naprawdę ciekawe. Nikt nie omijał kontrowersyjnych tematów - okazało się, że grunt do merytorycznej debaty jest bardzo dobry. W seminarium udział wzięli przedstawiciele zarówno niemieckiego jak i polskiego ministerstwa spraw zagranicznych.
Mój podziw wzbudził jednak kto inny: tłumacze symultaniczni! Zamknięci w kabinie tłumaczyli wszystkie wypowiedzi po polsku na niemiecki i odwrotnie. I to wszystko bez chwili namysłu. Ot tak.
Kabina tłumaczy. Respekt!
Wybiegam z sali jeszcze przed końcem seminarium, żeby nie spóźnić się na umówione spotkanie w TVP na Woronicza. Zachowywałam się jak nastolatka, pstrykając zdjęcia telefonem. No cóż, w słusznej sprawie.
Centrum dowodzenia...
...rodziną Domisiów! :-)
no i Pan Domiś we własnej osobie.
Uf, na tym bajkowym akcencie kończę. Wieczorynka się zbliża ;-)