Apetyt na Europę

Podziel się

Trudno potoczyć Trójkąt


Dwadzieścia lat od powstania Trójkąta Weimarskiego, czyli formuły współpracy polsko-niemiecko-francuskiej, w rocznicowych przemówieniach wszyscy podkreślają znaczenie pomysłu takiej kooperacji podczas polskiej drogi do Unii Europejskiej. Niestety, gdy pada pytanie o jej przyszłość, kończy się na frazesach. Kolejna konferencja na ten temat, niestety, potwierdziła tę przykrą prawdę.
     Oczywiście rację na Ulrike Guerot, podliczając, że Polska, Niemcy i Francja razem wzięte stanowią ważny odsetek unijnej gospodarki, terytorialnej powierzchni UE czy głosów w Parlamencie Europejskim. Rozumowanie, że dołożenie do motoru niemiecko-francuskiego zdecydowanie mniej ociężałego silnika polskiego wyszłoby na dobre całej Unii, podziela wielu ekspertów. Argumentów, że polsko-niemiecko-francuskie partnerstwo jest potrzebne nie brakuje. Wymieniane są także obszary, gdzie powinno być urzeczywistniane: polityka wschodnia, energetyczna, obrony i bezpieczeństwa. Ale, gdy trzeba zejść już na poziom niżej, czyli wymienić konkretne możliwości wspólnych projektów – tych już trwających, realnych czy pożądanych, zaczynają się schody. I tu przez ostatnie lata wiele się nie zmienia. Konferencja „Trójkąt Weimarski wobec wyzwań przyszłości: Europejska Polityka Sąsiedztwa oraz Wspólna Polityka Bezpieczeństwa i Obrony UE” wydawać więc by się mogła całkowicie bezowocna. Ale spróbujmy konkretniej wyciągnąć wnioski z prowadzonych podczas niej dyskusji, bo one pokazują pewne tendencje dotyczące samego działania Trójkąta. Można je wykorzystać do jego usprawniania.

Francuzi odkrywają Trójkąt
      W oczy a raczej uszy rzucało się różne podejście Polaków z Niemcami oraz Francuzów do zagadnienia. Gdy ci pierwsi starali się przynajmniej trzymać tematu konferencji – przyszłości, Francuzi większość swoich wystąpień poświęcali na mówienie o genezie Trójkąta. Wydawali się przy tym przekonani, że to, co podkreślają jest ważne i nieznane, co pozwalało sądzić, że sami niewiele o tym wiedzą i rzadko się zajmuję. Siedzący na sali wyselekcjonowani eksperci (także niemieccy) mieli wrażenie raczej odwrotne. Pokazuje to zupełnie różny stan świadomości w Polsce i Niemczech oraz Francji na temat Trójkąta Weimarskiego. I, jednocześnie, odziera z nadziei, że współpraca może być dynamiczna, skoro zwłaszcza jedna ze stron (bo zainteresowanie Niemiec jest jednak większe) tak mało przykłada do sprawy wagi na co dzień.

Diabeł tkwi w szczegółach
     W wystąpieniach zabrakło wymienienia planów, jakie wobec trójstronnej współpracy już istnieją. Jeżeli oznaczało to, że ich nie ma w ogóle, to nie oszukujmy się, że Trójkąt będzie działał prężnie. Jeżeli są, ale w opinii mówców były zbyt szczegółowe dla zebranej publiczności, to pokazuje, że trzeba sobie powiedzieć jasno – Trójkąt ma szansę coś znaczyć głównie na płaszczyznach roboczych, stosunkowo niskich kontaktów pomiędzy urzędnikami (naukowcami, organizacjami). A spotkania na wysokim szczeblu faktycznie mogą mieć formę jedynie dawania impulsu i podkreślania znaczenia takich relacji. Ale w takim wypadku trzeba lepiej informować o tych szczegółowych inicjatywach. Nie należy wymigiwać się od tego mówiąc, że one nie będą zrozumiałe dla szerszego grona. Nie tylko o zrozumienie, co i o informację tu chodzi.

Wartość dodana „Plusa”?
     Na konferencji zrealizowano w praktyce postulat „Trójkąt Weimarski Plus” czyli zaproszono do dyskusji także przedstawicieli krajów, leżących na wschód od UE. To ważne. Z ich ust i innych referentów padały hasła, że to właśnie taka rozszerzona formuła Trójkąta jest jednym z pomysłów na jego przyszłość. Ale z takim koncentrowaniem się na opcji „Plus” nie należy przesadzać. Ma być tylko jedną z form działania Trójkąta, wartością czasami dodawaną, a nie tą główną, wypełniającą go treścią. Braku wizji dla rozwoju trójstronnej współpracy nie zastąpi się, kooptując kolejnego partnera.
     Obecność gości z Ukrainy, Mołdowy i Rosji potwierdziła, że Trójkąt nie jest ani czymś znanym ani specjalnie pożądanym przez kraje spoza niego. Na pytanie, jak wspomniane kraje postrzegają jego rolę, odpowiedzi padały bardzo ogólnikowe. Trójkąt jest ważny, a problemów do rozwiązania jest wiele. Ale konkretnych wskazań, gdzie potrzeba danemu państwu polsko-niemiecko-francuskiej aktywności i gdzie byłaby możliwa, zabrakło.
     Podobnie wśród referentów z samych krajów Trójkąta, którzy mieli ambicje powiedzieć kilka konkretów, najciekawsze oceny dotyczyły nie tyle przyszłości tej inicjatywy, co samej polityki bezpieczeństwa czy polityki wschodniej. Powiązanie tych celnych uwag z wizją dla Trójkąta przysparzało mówcom już problemów.
     Jak bumerang powraca więc pytanie, czy Trójkąt Weimarski istnieje już tylko z nazwy, czy jest sens w niego inwestować i czy znajdą się obszary, w których mamy szansę coś wspólnie dokonać. Nie należy na pewno być nadmiernym optymistą i przeceniać tej współpracy. Nie ma sensu obecnie jej instytucjonalizować dla samej instytucjonalizacji, to nie pomoże wskazać drogi rozwoju. Można ewentualnie rozważyć sens takich rozwiązań jak ścieżki grantowe na polsko-niemiecko-francuskie projekty organizacji pozarządowych, ale to już wątek na osobny wpis. Natomiast jako płaszczyzna wymiany informacji na różnych szczeblach Trójkąt na pewno nie zaszkodzi. A inicjatywy podejmować w jej ramach najlepiej na jak najniższych poziomach, tam, gdzie dochodzi do dopracowywania szczegółów, ustalania konkretnych zapisów. I nie ma co liczyć, że w wielu dziedzinach uda nam się od razu mieć wspólne stanowisko. Trzeba zaakceptować, że inicjatywa do przodu nie będzie się posuwać łatwo i szybko. Trójkąt trudno potoczyć.


Zapisz się do newslettera
Newsletter