Apetyt na Europę

Podziel się

Nowe media – szansa czy pułapka dla demokratyzacji?


Słysząc o zwoływaniu się Egipcjan na demonstracje za pomocą Twittera oraz śledząc wpisy na forach na temat wydarzeń z ostatnich rewolucji w Afryce Północnej, można zachwycić się znaczeniem Internetu w procesie budowania demokracji. Z kolei czytając książkę Evgeny Morozova “The Net Delusion: The Dark Side of Internet Freedom”, człowiek zaczyna się bać nie tylko logować do serwisów społecznościowych, ale i w ogóle buszować po sieci. Dwie strony tzw. „nowych mediów” to nadal stosunkowo mało poznany w  Polsce temat. A jakże ciekawy.

Strach kliknąć
     Morozov w swoim dziele (bo też i książka chudością nie grzeszy) podaje cale mnóstwo przykładów, w jaki sposób zamiast służyć opozycji demokratycznej, serwisy społecznościowe, maile czy wyszukiwarki pozwalały autorytarnym władzom śledzić „wrogów systemu”. Wysnuwa z tego bardzo mocny wniosek, że Internet wcale nie pomaga działaniom prodemokratycznym, wręcz odwrotnie – stanowi dla nich zagrożenie. Opisywane przypadki, w jaki sposób tajne służby wykrywały opozycjonistów i gromadziły dowody przeciwko nim, włos jeżą na głowie. Podawane argumenty przekonują. Wiele z nich, jak się zastanowić, jest nam znanych, ale na co dzień, żyjąc w krajach demokratycznych, po prostu się nad nimi nie zastanawiamy. Bo kto by chciał wykorzystać nasz numer IP, liczyć jakich słów używamy w korespondencji mailowej czy na jakie portale zaglądamy. Po kilkudziesięciu przeczytanych stronach „The Net Delusion” myśl, że jednak i my powinniśmy być ostrożni, przestaje dawać nam spokój. Oszuści, chętni nas okraść, mogą spokojnie użyć wielu metod, aby to zrobić. A co dopiero dysponujące funduszami władze autorytarne wobec, według nich, wrogów narodu?

Internet pomoga
     Jednak osoby, które osobiście doświadczyły mocy nowych mediów, trwają przy stanowisku, że warto ich używać. Tak twierdzi, mi.in., moderator jednej z sieci społecznościowych na Białorusi. Podczas debaty "Jak budować demokrację na Białorusi? Wielka polityka a sieci społeczne", zorganizowanej wspólnie przez ISP, Grupę Zagranica i Instytut Reportażu opowiadał, jak wyglądały jego działania i co, według niego, z nich wynika.
Białorusini powoli budzą się do działania
     W ostatnich miesiącach na Białorusi doszło do wielu masowych akcji protestów, na które uczestnicy zwoływali się za pośrednictwem Internetu. Zaangażowała się w nie duża część społeczeństwa białoruskiego, które dotychczas, poza gronem zwolenników opozycji oraz wąskich grup zawodowych, nie było gotowe do podejmowania działań w obronie swoich interesów. Jednak powoli widać pewne zmiany. Na portalach społecznościowych zalogowanych jest już 4 miliony z 10 milionowego białoruskiego społeczeństwa. To bardzo dużo. W zwoływanych online akcjach uczestniczyło za każdym razem coraz więcej ludzi. Przychodzili, mimo że milicja aresztowała po kilkaset osób podczas każdego takiego spotkania, i to zwykle jeszcze przed jego rozpoczęciem. Zdaniem uczestników debaty, pokazuje to potencjał drzemiący w białoruskim społeczeństwie, który jednak dopiero się budzi.

To ludzie a nie portal tworzą akcję
     Media społecznościowe stworzyły okazję, dały nowe możliwości działania. Pozwalają także poinformować o wydarzeniach opinię światową. Jednak nie można przeceniać ich roli, gdyż nie zawsze wykorzystywane są przez działaczy lokalnych. Często tworzą i zarządzają nimi osoby przebywające w krajach demokratycznych, które nie wiedzą, jak wielkim echem odbije się zapoczątkowana przez nich akcja. Nie ma ich na miejscu, a to na miejscu mają pojawić się ludzie – offline a nie online. Media mogą się więc przydać, ale nie wolno ich jedynie gloryfikować.
Dla sukcesu akcji protestacyjnych pokazujących białoruskie dążenia do demokracji, najważniejsi nie są ich pomysłodawcy. Jak podkreślał gość debaty, Mikita Krasnou, współtwórca akcji Rewolucja poprzez sieci społecznościowe na Białorusi, oni czują się jedynie ich moderatorami. Takie akcje tworzą ludzie.

Władza nie śpi
     Ale i na Białorusi władze doskonale wiedzą, że i one mogą wykorzystać nowe media. Podczas debaty opowiadano, jak w Internecie pokazywano sielankowe zdjęcia z Tunezji czy Egiptu sprzed rewolucji oraz zakrwawione ulice po zamieszkach. To odstrasza. Ale, jak podkreślali uczestnicy spotkania, w przypadku Białorusi to jednak działacze prodemokratyczni a nie władza pierwsi zaczęli używać nowych mediów.

Jak pomagać
     Jednak istotnym pozostaje pytanie, jak wspierać prodemokratyczne media społeczościowe, nie dając jednocześnie narzędzi reżimowi. Jak działać, aby opozycja mogła przy ich użyciu być skuteczniejsza. Zaproponowanym podczas debaty rozwiązaniem było wzmacnianie też innych wolnych mediów, które rozpropagują informacje umieszczane w sieci także wśród tych, którzy dostępu do Internetu nie mają. Słowo drukowane nadal ma wpływ i nie wolno o tym zapominać, podkreślali uczestnicy spotkania. Gazety, ulotki to ważne źródło informacji.
Istotne jest także niekopiowanie bezpośrednio rozwiązań, które zadziałały w innym państwie. Białorusini inspirowali się wydarzeniami w Egipcie, ale dostosowywali te wzory do realiów swojego kraju. Przekazywanie pewnych modeli ale jednocześnie kształcenie, jak je modyfikować, także może być cennym wsparciem.

Pytanie ciągnie pytanie
     Wnioski z opisanej debaty to czubek góry lodowej, wiele jest jeszcze do zbadania i wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi. Dlatego też Instytut Spraw Publicznych już niedługo zorganizuje seminarium poświęcone roli i kondycji mediów w krajach Partnerstwa Wschodniego i zamieści raporty, napisane przez ekspertów z krajów tego regionu, na swojej stronie internetowej. A w listopadzie opublikujemy tekst, napisany wspólnie z ekspertami z Białorusi i Egiptu, w których zastanowimy się właśnie nad rolą mediów społecznościowych w procesie demokratyzacji. Zapraszamy do śledzenia naszych Aktualności.

P.S. A żeby o wspieraniu białoruskiej demokracji nie tylko czytać: Grupa Robocza ds. Białorusi przy Grupie Zagranica organizuje akcję wysyłania kartek z życzeniami urodzinowymi dla Alesia Bialackiego,  zasłużonego białoruskiego obrońcy praw człowieka, przetrzymywanego od sierpnia w areszcie w Mińsku, m.in. z powodu informacji, jakie przekazała na jego temat polska Prokuratura Generalna. Można dołączyć i swoją kartkę, warto, aby było nas dużo!
Więcej informacji na stronie Grupy Zagranica


Zapisz się do newslettera
Newsletter