Apetyt na Europę

Podziel się

Polsko-niemieckie drzwi w drzwi


W Berlinie właśnie została otwarta wystawa poświęcona polsko-niemieckiemu sąsiedztwu „Obok. Polska – Niemcy. 1000 lat historii w sztuce”, albo, jak to brzmi w dosłownym tłumaczeniu z niemieckiego: „Drzwi w drzwi”. Tak, jak już pisałam, jest ona jednym z elementów programu kulturalnego polskiej prezydencji oraz obchodów 20. rocznicy podpisania przez Polskę i Niemcy Traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy. Ale nie jedynym. Intensywność polsko-niemieckich spotkań  w ostatnich tygodniach pokazuje, że te drzwi pomiędzy Polską a Niemcami się nie zamykają.

Idąc od góry
     Dziewięć razy spotkali się już prezydenci Polski i Niemiec odkąd obaj są na stanowiskach. A długo ich nie zajmują – obaj od połowy 2010 roku. Wspólnie otwierają wystawy (jak tę najnowszą o polsko-niemieckiej historii) i przemawiają na konferencjach, razem zwiedzają miejsca polskiej i niemieckiej (oraz polsko-niemieckiej) kultury ale i tragedii. Wysyłają w ten sposób ten pozytywny przekaz, idący od góry. Robią to, co należy do głów państw. Ale nie tylko oni są w ciągłym kontakcie.
     Po uroczystym wspólnym posiedzeniu obu rządów w Warszawie w czerwcu br. także na tym poziomie kontakty nie ustają. Poszczególni ministrowie spotykają się roboczo wielokrotnie. Przykładowo minister Mikołaj Dowgielewicz, odpowiedzialny za polską prezydencję, prowadził rozmowy w Berlinie dzień po pobycie w nim Bronisława Komorowskiego. Przyjechał na zaproszenie swojego odpowiednika z Niemiec, aby spotkać się z nim i kolegą z Francji w ramach kontaktów ministrów ds. europejskich Trójkąta Weimarskiego. W momencie trwania polskiej prezydencji takie spotkania są czymś więcej niż tylko symbolem. Warszawa jest świadoma, że  niemieckie poparcie dla planów przewodnictwa jest istotne, jeśli nie kluczowe, wiec aktywne o nie zabiega. Niemcy we wszystkich swoich przemówieniach wygłaszanych w ostatnich miesiącach (także tych podczas otwarcia wystawy) zapewniają  o takim poparciu. Czy za słowami pójdą konkretne czyny? O tym przekonamy się, gdy przyjdzie posumować polskie półrocze. Jak na razie wydaje się, że wsparcie Niemców jest raczej deklaratywne niż realne. Sytuacja wewnętrzna zajmuje ich za bardzo, by zadziałać też na innych polach. Niemiecka polityka zagraniczna nie posiada obecnie dłuższej strategii. Minister Westerwelle nie cieszy się poparciem ani swojej partii, ani koalicjanta ani własnych urzędników. Na poziomie werbalnym wszystko wygląda ładnie, ale zapału do przekładania tego na czyny wobec polskiego partnera, jakoś nie widać. Szans na wielkie zmiany na razie niestety też nie.

Polak po Niemcu, Niemiec po Polaku
     Na arenie europejskiej na pewno natomiast współpracują były i obecny przewodniczący Parlamentu Europejskiego – Niemiec i Polak – Hans-Gert Poeterring i Jerzy Buzek. W praktyce realizują oni zapewnienia polityków z obu krajów o bardzo ważnym znaczeniu polsko-niemieckiej współpracy w UE. Wspólnie odebrali w połowie września Nagrodę Polsko-Niemiecką, przyznawaną za zasługi dla pojednania i budowania dobrych stosunków pomiędzy naszymi państwami. Fakt piastowania funkcji przewodniczącego przez Polaka tuż po kadencji Niemca, na czele instytucji unijnej posiada pewien wymiar symboliczny. Jak obaj laureaci podkreślali, Polska i Niemcy mają wspólne zadanie dbania o dalszą integrację krajów Unii Europejskiej i oni osobiście chcą je wypełniać.
     Po przewodniczącym Polaku znowu przyjdzie najprawdopodobniej przewodniczący z Niemiec. Parlament Europejski już na początku kadencji ustalił, że tradycyjnie po jej połowie nastąpi rotacja pomiędzy dwoma największymi grupami politycznymi i przypadające socjalistom stanowisko obejmie Martin Schulz. Czyli, aby rozszerzyć już nieco przechodzony żart, będzie to kolejna, po funkcji papieża, praca, którą Niemiec zdecyduje się przejąć po Polaku.

Polsko-niemiecko-kulturalnie
     Poza uroczystością wręczenia Nagrody, w samej Warszawie ostatnio odbył się cały szereg innych, kulturalnych i eksperckich spotkań. Biuro Pełnomocnika ds. Dialogu Międzynarodowego zorganizowało konferencję na temat Trójkąta Weimarskiego LINK. W Tetrze Wielkim uroczyście otworzono sezon Nadrenii Północnej Westfalii. Teatr pękał w szwach, a bilety na czarnym rynku chodziły za koszmarne pieniądze. A już kilka dni później polsko-niemiecki świat oklaskiwał otwarcie wystawy w berlińskim Gropius Bau.
     Każde z tych wydarzeń było inne, ale miały w sobie coś wspólnego. W słowach osób przemawiających podczas tych uroczystości wyraźnie podkreślane były przyjacielskie, częste kontakty pomiędzy osobami na równorzędnych stanowiskach. I to akurat nie pozostawało na poziomie zapewnień. Wzajemne zaufanie było odczuwalne, gesty niewymuszone. Panowała normalność, poczucie, że na tych spotkaniach chce się być.

Show must go on
     To nie koniec spotkań i symbolicznych obchodów. Już niedługo swoją dwudziestą rocznicę powstania świętować będzie Polsko-Niemiecka Współpraca Młodzieży oraz Fundacja Współpracy Polsko-Niemieckiej. Dwie organizacje powstałe jako „dzieci” Traktatu z 1991 roku. To one miały się w praktyce przyczyniać do  budowania przyjacielskich stosunków między dwoma narodami. Patrząc na liczbę (np. 2 miliony młodych ludzi, którzy uczestniczyli w wymianach), ale przede wszystkim na jakość i różnorodność projektów, które Polacy i Niemcy zrealizowali, nawiązując partnerskie, a niejednokrotnie i prawdziwie przyjacielskie kontakty, można naprawdę się uśmiechnąć.
     Ale podsumowując ostatnie 20 lat, zrobiono i ambitne plany na przyszłość. Oba rządy ogłosiły w czerwcu plan kilkudziesięciu wspólnych projektów, które zamierzają w najbliższym czasie zrealizować. Są to działania na arenie europejskiej, bilateralnej, lokalnej, w kulturze, gospodarce, nauce. Niedługo przyjdzie czas na powiedzenie sprawdzam. I oby wtedy przy wielu pozycjach z tej listy było można postawić znak „odhaczone”. Bo to dopiero, razem z przyjacielską atmosferą spotkań, zaświadczy o prawdziwie głębokim wymiarze stosunków polsko-niemieckich.


Zapisz się do newslettera
Newsletter