Apetyt na Europę

Podziel się

Dojrzała euforia, czyli niemieckie oczekiwania wobec Polski


Trudno nie zgodzić się częściowo z Pawłem Świebodą, który w ostatnim swoim komentarzu nawołuje rząd do konkretnych, widocznych i odważnych kroków w polityce europejskiej. Jednak posługując się argumentem zimnego prysznica, płynącego, jego zdaniem, z niemieckiej prasy, zupełnie nietrafnie oddaje nastroje za Odrą.
     Świeboda wyraził w swoim tekście opinie, od tygodni krążące w czujących niedosyt kręgach eksperckich. Od rządu życzylibyśmy sobie w polityce europejskiej o wiele więcej, przede wszystkim: pomysłów na wychodzenie z kryzysu dla Europy i planu na wchodzenie do strefy euro dla Polski. A przy okazji prezydencji o wiele większej widoczności polityki europejskiej na polskim podwórku. Jak na razie bowiem nic nie świadczy o tym, aby Polacy zakończyli sześciomiesięczny okres przewodnictwa z lepszą wiedzą o funkcjonowaniu Unii i przekonani o roli Polski we wpływaniu na jej przyszłość. W ostatnich tygodniach premier zniknął z europejskich debat w Polsce, jeżdżąc Tuskobusem, Dowgielweicz zaś dbając o prezydencję w Brukseli. Obaj z pewnością z poświęceniem oddawali się ważnym sprawom, zaniedbując jednak przy tym krajowe okołoprezydencjalne podwórko.
    Ale wróćmy do oczekiwań europejskich partnerów. Niemieckie są z pewnością wysokie. Ostatnie miesiące windowały je regularnie. Wbrew temu, co pisze Paweł Świeboda, niemiecka prasa wcale nie zgotowała Tuskowi po wyborach zimnego prysznica. Artykuły „oddychające z ulgą”, że okres Kaczyńskich nie wróci, zapełniły wprawdzie łamy niemieckich gazet ale … po wyborach w 2007 roku. Wówczas faktycznie kończyło się raczej na pustej euforii. Obecne teksty, owszem, również wyraźnie cieszą się ze zwycięstwa dotychczasowego premiera, ale ich radość jest już zupełnie inna, dojrzalsza. To nie zimny prysznic, to raczej niecierpliwe wyczekiwanie z rumieńcami na twarzach, co dalej, skoro perspektywy są tak dobre. Przekonanie o europejskości Tuska jest nawet większe niż w samej Polsce i popierane przykładami.
    Dziennikarze przypominają swoim czytelnikom fakty, które nie raz w ostatnich miesiącach kładli im do głów: Polska – jedyny kraj na gospodarczym plusie w 2009, Polska – kraj stabilny, o rozwijającej się gospodarce, Polska – kraj mający budżetowy hamulec bezpieczeństwa w konstytucji, Polska – kraj sprawnie wykorzystywanych funduszy unijnych, Polska – kraj, z którego nie napływają do nas rzesze migrantów zarobkowych, bo w międzyczasie mogą całkiem nieźle zarobić u siebie. A i tak „Die Welt” pisze ostatnio: „u nas w kraju [Niemczech – przyp. AŁ] prosperity i otwartość na przyszłość naszego sąsiada jest mało uznawana. A tymczasem Polska stała się ważnym partnerem w  Europie”, jakby wielu tekstów chwalących Polskę i z zadowoleniem oceniających działania rządu Tuska było gazecie jeszcze mało.
    Tak więc argument Świebody jest zupełnie nietrafiony. Natomiast na pewno to właśnie zwłaszcza relacje Polski z Niemcami oraz wspomniana już zbyt mała, wobec możliwości i oczekiwań, aktywność europejska rządu pokazują, że czas zakasać rękawy. Paweł Świeboda wspomina, że minął już okres anty-kaczyzmu. Nie tylko on, ten, także w oczach niemieckich elit, w tym mediów, odszedł już dawno. Dla Polski w Europie i dla Polski aspirującej do bycia ważnym partnerem Niemiec minął już także czas, kiedy w tych relacjach wystarczyły uśmiechy i miłe gesty. Wypracowane i posiadane obecnie w Niemczech zaufanie i respekt trzeba nieustannie umacniać. Niemiecka prasa zachwyca się osiągnięciami czasów Tuska, niemieccy urzędnicy nawet nie próbują gryźć się w język, ciesząc się, że to on wygrał wybory, niemieccy przedsiębiorcy wskazują na Polskę jako na najbardziej atrakcyjny kraj do inwestowania w regionie, a niemieckie organizacje cieszą, że mogą dobrze współpracować z polskimi. Wszyscy oni doceniają zaszłe zmiany i interpretują je jako zapowiedź dalszych reform. Elity nie opierają swoich nadziei na fakcie, że Tusk jest zaprzeczeniem Kaczyńskiego, lecz na aktualnym pozytywnym obrazie Polski, jaki mają. Tę odmienianą przez nich przez wszystkie przypadki polską stabilizację traktują jako podstawę do aktywności Polski na arenie unijnej. Zdają się mówić: „Otoczenie sprzyja, to do dzieła!” Więc, polskim ekspertom pozostaje tylko powtórzyć - do dzieła! Bo takie zaufanie, zbudowane na konkretnie rozbudzonych nadziejach, to dopiero trudno umacniać.

     O wizerunku Polski w Niemczech oraz stosunkach polsko-niemieckich szerzej we wcześniejszych wpisach Apetytu na Europę i stronach Barometru Polska-Niemcy

Zapisz się do newslettera
Newsletter