Apetyt na Europę

Podziel się

Gdzie jesteście, Polacy?


Nowych, licznych polskich rąk do pracy nie ma. Ani na Zachodzie ani na Wschodzie Niemiec. Nie ma na budowach ani w rolnictwie. Niemieccy pracodawcy z nadzieją spoglądają w stronę polskiej granicy, zza której wcale nie nadciągają tłumy żądnych niemieckich zarobków Polaków. Przybyło ich mniej niż by sobie tego życzono. To, gdzie oni są? Może poszli do Austrii? Ale i tam statystyki pokazują, że najazd polskiej siły roboczej nie nastąpił. Rynki pracy, tak długo chronione przed, jak wieszczono, tłumami polskich pracowników, potrzebują tymczasem polskiej siły roboczej. A Polacy w nieukrywaną satysfakcją mruczą pod nosem: „a dobrze Wam tak! Trzeba było nie blokować zatrudniania nas przez tyle lat!”

Prognozy się sprawdzają
     Prognozy prezentowane przed 1 maja wskazywały, że w pierwszych latach po otwarciu rynku pracy do Niemiec przyjedzie ok. 100 tysięcy nowych pracowników rocznie z ośmiu krajów Europy Środkowej, z tego około 60% mieli stanowić Polacy. Liczby te nie wywoływały niepokoju, gdyż miały zaspokoić niedobór rąk do pracy w wielu dziedzinach. W Niemczech paniki nie było, uspokajały oficjalne dane. To raczej niektórzy polscy eksperci  niepotrzebnie rozsiewali obawy. Za Odrą liczono na Polaków zwłaszcza w branżach, wymagających wyższych kwalifikacji. Ale inżynierowie czy informatycy wcale nie palili się do wyjazdu za Odrę. Te osoby mogły zresztą akurat podejmować tam pracę już wcześniej. Jednak także w sektorze budowlanym, rolnym czy opieki społecznej, choć tak liczono, nie widać było zbyt wielu potencjalnie zainteresowanych. Kto chciał, już dawno w Niemczech był – pracował na czarno, na podstawie samo zatrudnienia czy rocznych kontyngentów dla pracy sezonowej. Dla pozostałych koszty przeprowadzki – te finansowe, rodzinne, społeczne czy językowe wydawały się zbyt duże. Dlatego analizując ten temat w ISP, nie przewidywaliśmy masowych ruchów migracyjnych do Niemiec po 1 maja.  Te oceny się sprawdziły.

Pierwsze twarde dane
     Już na początku sierpnia można było mówić o pierwszych rozczarowaniach ze strony Niemców, że Polacy nie zasilili ich rynku pracy tak, jak liczono. Najnowsze dane, już z okresu kilku miesięcy, a więc dokładniejsze, potwierdzają te obserwacje.
     Według niemieckich urzędów meldunkowych w okresie maj – sierpień 2011 w Niemczech zarejestrowało pobyt (a więc nie podjęcie pracy!) 34 300 osób z krajów, dla których obywateli niemiecki rynek pracy stanął od maja całkowicie otworem. Około 65% z nich, zgodnie z przewidywaniami, stanowili Polacy – 22 200.  W tym samym okresie w 2010 miesięcznie w Niemczech meldowało się pomiędzy 2500 do 3500 Polaków. Na początku 2011 roku, przed otwarciem rynku pracy, liczby były podobne – ok. 2800 osób. Wprawdzie w maju liczba ta, w porównaniu z miesiącem poprzedzającym, wzrosła o 140% (z 2830 do 6800), ale łatwo wytłumaczyć to rejestrowaniem zamieszkiwania za Odrą przez Polaków, którzy od dawna tam już byli, jednak dotychczas nie chcieli ujawniać swojego pobytu (prawdopodobnie pracując na czarno). Także osoby, które przyjechały np. w kwietniu zapewne czekały z meldunkiem do maja, stąd wzrost. Już w kolejnych miesiącach – czerwiec, lipiec 2011, liczby znowu spadły, stabilizując się w lecie na poziomie około 5400 osób miesięcznie. Aby mieć obraz, czy są duże wartości należy odnieść te dane do liczby ludności w naszych dwóch krajach. Migracja na poziomie pięciu tysięcy pomiędzy dwoma dużymi europejskimi sąsiednimi krajami (Niemcy – 82 miliony, Polska – 38 milionów) jest przepływem niewiele znaczącym. Licząc wszystkie osiem krajów widać, że faktycznie rocznie liczba przybywających do Niemiec obywateli z tych państw wyniesie średnio około 100 tysięcy osób. Znowu zgodnie z przewidywaniami.


Źródło: Niemieckie urzędy meldunkowe

     Trochę inne liczby podaje Federalna Agencja Pracy. Ten urząd rejestruje, jak sama nazwa wskazuje, osoby, które się zatrudniły. Według niej w pierwszym kwartale (maj – lipiec) po całkowitym otwarciu rynku pracy dla obywateli ośmiu krajów UE pracę w Niemczech podjęło 41 tysięcy osób z tych państw. I w tym przypadku liczby te można uznać za średni przyrost, który nie powinien wzbudzać niepokoju. I również w tym przypadku pracę zarejestrować mogły osoby wcale nie nowe na niemieckim rynku, lecz do tej pory samo zatrudniające się lub pracujące nielegalnie.

Nie ma paniki
     Dane statystyczne potwierdzają też obserwacje niemieckiego rynku. Agencje pośredniczące w zatrudnianiu Polaków nie zanotowały żadnego wzrostu. Wręcz odwrotnie, zgłaszające się do nich osoby nie wykazują zainteresowania podjęciem pracy za Odrą. Ich zdaniem, zarobki nie są już aż tak konkurencyjne, a warunki pracy ciężkie. W części przypadków wymagana jest też znajomość języka niemieckiego, co zmniejsza pulę potencjalnych pracowników. Choć i tu są już zmiany – Niemcy zdają się rozumieć, że nie mogą oczekiwać, że wszyscy posługiwać się będą ich językiem, zmniejszają więc wymagania.
     Dowodem, że w Niemczech nie zanotowano żadnego nadmiernego dopływu Polaków, jest także brak doniesień na ten temat w niemieckiej prasie. Czuła na tym punkcie z pewnością podjęłaby tę kwestię, gdyby doszło do zalewu nową siła roboczą.
     Niezależnie od sytuacji niemieckie władze są gotowe do przyjmowania obywateli z krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Utworzono, między innymi, specjalne punkty informacyjne, w których przyjezdni mogą dowiadywać się o przysługujących im prawach, średnich zarobkach oraz sytuacji w Niemczech. Ma to zapobiegać oszukiwaniu ich przez pracodawców oraz pomóc odnaleźć się w nowej rzeczywistości.
    
     Polacy stali się w Niemczech pożądanymi gośćmi. Patrząc na debaty ostatnich lat, trudno czasami uwierzyć w taką zmianę. Tymczasem pokazuje ona jedną z tendencji w stosunkach polsko-niemieckich ostatnich lat. To, co budziło tak wielkie spory, niesmak, rozczarowanie podejściem kraju sąsiada czy wręcz poważne napięcia nagle okazuje się nieznaczącą międzysąsiedzką kwestią (czasami nawet zbliżającą!). Nie warto więc, jak to we wzajemnym polsko-niemieckim podejściu bywa, odwoływać się do negatywnych emocji, straszyć, zniechęcać do sąsiada. Bo rzeczywistość okazuje się o wiele lepsza niż wieszczono.

Analiza ISP dotycząca całkowitego otwarcia dla Polaków rynku pracy w Niemczech
Polacy nadchodzą!... Wreszcie! Polska migracja zarobkowa do Niemiec – analiza w przededniu otwarcia niemieckiego rynku pracy dla polskich obywateli


Zapisz się do newslettera
Newsletter