Apetyt na Europę

Podziel się

Prezydencja była kobietą?


Pamiętacie ten artykuł w Wyborczej, zatytułowany „Prezydencja jest kobietą”? Opisywał kobiety na kierowniczych stanowiskach w MSZcie, które były głównymi odpowiedzialnymi osobami, tuż po ministrze Dowgielewiczu, za polską prezydencję. Tekst wychwalający siłę płci pięknej i jej znaczenie w resorcie okraszony był zdjęciem z trzema facetami w garniakach. Pół roku minęło, a ja ciągle mam wrażenie, że całe przewodnictwo było właśnie takie jak ten tekst z fotką – kobiety znaczyły owszem dużo i miały wiele do powiedzenia, podejmowały istotne decyzje. I ci, którzy o tym wiedzieli, przyznawali to otwarcie. Ale w większości przypadków widziało się tylko panów. Ale piszę to nie dlatego, aby sobie ponarzekać. Wręcz odwrotnie, pokazać, że panie także wiele mogą i prezydencja to pokazała! Więc pokażmy to i tu, skoro na zdjęciach nie widać.

Ale najpierw kilka scenek, kontynuujących wątek – w polityce zagranicznej i europejskiej kobiety widoczne nie są.

Scenka 1 – przed prezydencją
     Konferencja na UAM na temat prezydencji. Kilka paneli,  w początkowym programie w żadnym nie przewidziano kobiet, w końcu na kilkunastu prelegentów uzbierało się ich trzy. Można tylko mieć nadzieję, że zbliżająca się konferencja, kontynuująca tamtą i podsumowująca prezydencję, w KSAP, zgromadzi więcej pań, zwłaszcza za stołem z mikrofonami. Zobaczymy już w przyszłym tygodniu. Na razie nawet na oficjalnych zaproszeniach nazwisk żadnych nie ma.

Scenka 2 – w trakcie prezydencji
     Dyskusja w GMF o niemieckim spojrzeniu na polską politykę europejską. Dyskutują, owszem elegancko parytetowo – Ulrike Guerot i Dietman Nietan. Ale już pośród gości – a uczestnictwo na zaproszenie - w rzędzie na 7 osób zwykle po jednej kobiecie. Same nie przyszły czy nie dostały zaproszenia?

Scenka 3 – prezydencja na finiszu
     Spotkanie ministra ds. europejskich z przedstawicielami polskich think tanków tuż przed Świętami. Przy stole 7 osób, jedna kobieta. Odejmując ministra i jego współpracownika – jedna na pięć zaproszonych gości. Owszem, w sierpniu na podobnym spotkaniu było nas dwie na ośmiu ekspertów, czyli niby ciut lepiej …

Scenka 4 – po prezydencji
     Podsumowanie prezydencji w ten sam dzień we Wprost i Gazecie Wyborczej. W czasopiśmie sześciu autorów i panów udzielających wywiady. Pań – 0. Gazeta – tu już lepiej – na 10 całe 2! to wypowiedzi kobiet. Fantastycznie prawie, tyle że oba cytaty zajmują w sumie tyle, co najkrótsza wypowiedź osobnika płci męskiej i giną gdzieś wepchnięte pomiędzy dół strony a wielgachną reklamę samochodu.

Scenka 5 – co dalej
     Czy po prezydencji będzie lepiej? Patrząc na skład osobowy nadchodzących wydarzeń na temat polityki zagranicznej, niekoniecznie. Debata z ministrem Sikorskim na UW – jedna pani na sześć osób. Ale kilka godzin wcześniej, na debacie z ministrem ds. europejskich przejmującej prezydencję Dani jeszcze gorzej – trzech panów, kobiet brak. Fakt, nie zmieni się na okoliczność jakiegoś eventu faktu, że minister nie jest kobietą. Ale te przykłady pięknie pokazują, że nie tylko na czele resortów, ale i think tanków, działów w gazetach itp. stoją głównie panowie.

A teraz spójrzmy od innej strony.

Potrzeba więcej apaszek
     Jak opisuje wspomniany artykuł dyrektorami bezpośrednio odpowiadającymi za przygotowania i przeprowadzenie prezydencji były kobiety. Wymienia Joannę Skoczek, szefową departamentu koordynacji i jej zastępczynie – obecnie trzy panie oraz Agnieszkę Kudlińską, kierującą w resorcie informowaniem o UE. Ale to nie wszystkie kobiety w MSZ wpływające na prezydencję. Przecież panie stoją też na czele Departamentów Polityki Ekonomicznej czy Dyplomacji Publicznej i Kulturalnej. A gdy wchodzi się w korytarze departamentu koordynacji też w większości spotyka się płeć piękną. Wśród kilkudziesięciu oficerów łącznikowych, wybranych przy olbrzymiej konkurencji (trzy tysiące kandydatów), było tylko kilku chłopaków. Kobiety stanowiły siłę tej prezydencji. I merytoryczną i organizacyjną. O nich się nie mówi, bo to kilku mężczyzn prezentowało potem wyniki ciężkiej pracy całych zespołów. Oni są cytowani i fotografowani. Ale na ich sukces złożył się wysiłek kobiet. To nie sami panowie kierowali prezydencją.
     A i same proporcje wcale nie są takie oczywiste i zaprzeczają zdecydowanej przewadze męskiej. Dobrze pokazują to liczby zamówionych krawatów i apaszek, rozdawanych jako prezenty delegacjom zagranicznym oraz osobom pracującym przy polskiej prezydencji. Ze wszystkich zamówionych: 40% stanowiły apaszki a 60% krawaty. Ale MSZ przyznaje, że jak pokazało doświadczenie, należało zamówić po równo. Panie były siłą administracji podczas tego półrocza.

W gabinetach i na portalach
     Ale przecież nie tylko tam. Już na wiosnę opisywałam Polki na wysokich stanowiskach w Brukseli – szefowe i członków gabinetów Buzka czy Barosso. To one przygotowują merytorycznie działania swoich szefów, to one mogły budować dobrą atmosferę wokół polskich działań w Brukseli. Polskie panie poseł w Strassburgu są na ważnych stanowiskach w Parlamencie Europejskim (Danuta Huebner, Lidia Geringer de’Oedenberg). I gdy ich koledzy nie raz brylują w polskich mediach, zajmując się polityką krajową, one przepychają kolejne ważne reformy, w mijającym półroczu wspierając polski rząd. A jak są już na polskiej antenie, to tłumaczą sprawy europejskie.
     W polskich ambasadach – np. w Berlinie, Madrycie czy Stałym Przedstawicielstwie, kierownikami działów politycznych, zagranicznych czy v-ce ambasadorami są kobiety, które w praktyce tworzą polską politykę zagraniczną i reprezentują nasz kraj na zewnątrz. A do nich dochodzą jeszcze świetne korespondentki polskiej prasy – przecież to dzięki Indze Czerny z PAPu czy Annie Słojewskiej z Rzeczpospolitej mamy doskonałe merytorycznie doniesienia z europejskiej stolicy. Na wspólnym portalu Wyborczej i ISP www.prezydencja2011.pl na 81 tekstów 64 były autorstwa pań.  Ale to nie dziwi, skoro w ISP pracuje tak wiele kobiet i dominują na stanowiskach kierowniczych i są aktywnymi analitykami.

Czy to się zmieni?
     Ale nie da się ukryć, że nadal i liczebnie a zwłaszcza wizerunkowo jest nas mniej. I choć można zauważyć, że kobiety mają coraz większy wpływ na rzeczywistość, to do ideału daleko. Ale prezydencja jest tu dobrym znakiem, że może się cos zmienić. W lipcu wyliczyłam, że na 22 dyrektorów departamentów w MSZ było sześć kobiet. Teraz tego nie liczę od nowa, aż takich zmian nie było. Ale będą. Po prezydencji czekają MSZ znaczące roszady. Należy mieć nadzieję, że praca pań podczas prezydencji zostanie odpowiednio doceniona i obejmą one kolejne kluczowe stanowiska w resorcie.
     Z tego zestawienia wynika kilka wniosków. Jeden to taki, że, można powiedzieć, jak to często bywa, i w przypadku prezydencji kobiety ciężko pracowały, ale były w cieniu. W przypadku administracji to jednak też jej specyfika odegrała rolę – urzędnicy nie pokazują się tak często na świeczniku. Ale prezydencja to nie była jedynie administracja.
     Jest i kolejny ważny, wcale nie taki ponury, wniosek. Przypatrzmy się bliżej opisanym obrazkom. Wymienione panie to w większości młode osoby a już na kierowniczych stanowiskach, kształtujące rzeczywistość. Otoczone są panami w wieku od nich starszym, często już bardziej doświadczonymi. A mimo tego te panie już się przebiły. Pokazuje to dwie rzeczy.
     Po pierwsze daje nadzieję, że obecne pokolenie obejmujące odpowiedzialne funkcje będzie już kwotowo mniej zmaskulinizowane (panowie – strach się bać! ;-)). Po drugie, że objęcie ważniejszych funkcji przez kobiety jest możliwe. Kwoty, wsparcie instytucjonalne są potrzebne, bo inaczej niektórzy panowie po prostu się nie posuną. Ale jeszcze ważniejsza jest nasza wiara, że można; że podejmowanie ciekawych wyzwań i branie coraz większej odpowiedzialności przez kobiety jest realne. Jak wynika z rozmów ze wspominanymi tu paniami, trzeba chcieć i wierzyć w siebie.

I tej chęci oraz wiary życzę Wam, Drogie Czytelniczki, na ten Nowy Rok :-)


PS. Wszystkich panów świadomie  i celowo pominiętych w tekście, którzy także odznaczyli się bardzo podczas prezydencji, nie przepraszam. Zwykle widać was wystarczająco dużo. Ale pozdrawiam serdecznie :-)

PS 2. Powyżej opisałam - w dużym uproszczeniu - własne doświadczenia i refleksje, oparte na rozmowach z innymi dziewczyami z "branży". A analitycznie tematem zajmują się kolezanki w ISP z Programu Prawa i Instytucji Demokratycznych - polecam zapoznawanie się z ich wynikami i opiniami!

Zapisz się do newslettera
Newsletter